pierwszy raz w życiu dane mi było wspierać studencką etiudę nie-produkcyjnie, nie-doradczo i nie-fotograficznie. w roli żony i kochanki.
wydarzenie wpłynęło pozytywnie na równowagę psycho-fizyczną.
nie dość że obiad wjechał w porze obiadowej, to był to posiłek najbardziej zrównoważony od dawna.
ciekawe, że po to doświadczenia trzeba było aż do Czech jechać...
jak przystało na żonę i kochankę, podaję widok z sypialni:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Archiwum bloga
-
►
11
(63)
- grudnia (3)
- listopada (13)
- października (5)
- sierpnia (2)
- lipca (11)
- czerwca (7)
- maja (5)
- kwietnia (5)
- marca (4)
- lutego (5)
- stycznia (3)
-
►
10
(95)
- grudnia (7)
- listopada (10)
- października (7)
- września (12)
- sierpnia (6)
- lipca (3)
- czerwca (6)
- maja (5)
- kwietnia (7)
- marca (7)
- lutego (9)
- stycznia (16)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz