2009/12/15


przeglądam się w zwierciadle własnej głupoty - martwym monitorze laptopa.

godzinę temu rozwarł złącza pod naporem 250 ml zielonej liściastej herbaty.

raniony z mojej ręki.

4 komentarze:

  1. bardzo mi przykro a moje współczucie poparte podobnym doświadczeniem: 160 GB zer i jedynek z mojego twardziela zamieniło się w same zera...

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja wspieram doświadczeniem z drugiego końca spektrum - dwa razy podtopiony kielonkiem białego wina /raz półsłodkiego!/ laptopik wciąż śmiga, choć klawiatura długi czas skrzypiała na cukrzanych cymbałach mej głupoty. jest więc nadzieja!

    OdpowiedzUsuń
  3. cóż ja mogę... z medycznego punktu widzenia podobno zielona wodne rodniki swoimi antyutleniaczami atakuje. Jak już na nowo mu matryca radośnie zapłonie będzie działał szybciej niż kiedykolwiek.

    OdpowiedzUsuń
  4. nie ma to jak wsparcie specjalistów-dziękuję po 100kroć!

    wolne /wodne?/ rodniki ustąpiły!
    jedynki nie straciły fasonu!
    zielony napar pokonany mocą grzejnika!
    jestem uratowana! :-D

    a cymbał - jak to cymbał - nadal wybrzmiewa...

    OdpowiedzUsuń

no dajesz...